Grzyby – grudniowe grzybobranie 05-12-2019

Niestety mróz nie odpuszcza tzn. dzisiaj 05-12-2019 odpuścił ponieważ dla odmiany świeciło słoneczko i nagrzało powietrze do 2 stopni na plusie, co mnie bardzo zmobilizowało aby sprawdzić co chrupie na nadbużańskich piaskach. A na piaskach południowe strony górek nawet szurały a północne chrupały. I tak na zmianę szurając chrupając co jakiś czas coś tam zawsze wyskoczyło z bezkresnego morza mchów, chrobotków i kostrzew.

Z podgrzybków udało mi się wybrać jeszcze 5 całkiem fajnych sztuk:

fot: Robert Kazański 05-12-2019

Gąski nie boją się mrozów i dlatego wszystkie są “do wzięcia” pod warunkiem że są zdrowe, aczkolwiek niewiele ich spotkałem. Wygrzebałem z piasku 5 gąsek zielonek:

fot: Robert Kazański 05-12-2019

i 3 gąski niekształtne:

fot: Robert Kazański 05-12-2019

O dziwo trafiła mi się jeszcze kurka lekko przetrącona mrozem:

fot: Robert Kazański 05-12-2019

Marzył mi się jednak jakiś boletusik, niestety nie tym razem 😉

Ale te widoki, bezcenne i te wyżej wymienione mchy, chrobotki i kostrzewy na jałowej ziemi (tzn piasku) nabierają nowego znaczenia – znaczenia bajkowego piękna.

Chrobotek leśny na gęstej poduszeczce gęstego zielonego mchu – bezcenne:

fot: Robert Kazański 05-12-2019

Niebieska trawa kostrzewa przechwytująca każdą kropelkę rosy, zanim te bezpowrotnie znikną w morzu piasku – bezcenne:

fot: Robert Kazański 05-12-2019

I ta wydawać by się mogło krocząca prastara sosna niczym tolkienowski Ent – bezcenne:

fot: Robert Kazański 05-12-2019

Namacalny dowód udanej reintrodukcji wilka na miejsce, które potocznie lokalnie zwane jest wilczym borkiem – bezcenne:

fot: Robert Kazański 05-12-2019

Grudniowe grzybobrania są piękne bo dostrzegamy dużo więcej piękna natury niż w sezonie.

Grzyby – grudniowy borowik szlachetny 01-12-2019

No i mamy 1 grudnia, no i mamy przedsmak zimy, w nocy odwiedził moje okolice siarczysty mróz. Ale jak obiecałem, to kaptur na uszy i do lasu. Niestety dzisiaj nie dało się poszurać, dzisiaj można było tylko pochrupać w liściach. Tak więc chrupałem po lesie z nadzieją … No właśnie rozum podpowiadał mi “idź chłopie do domu i napij się ciepłej herbatki” a serce na przekór szeptało “chrup chłopie chrup po lesie, kto nie chrupie ten nic nie wychrupie”. Przeszedłem szybko po moich flagowych miejscówkach i co … i nic, nawet nie było jakichś ciekawych obiektów do foto. No cóż trzeba wracać, tylko którędy, którą dróżkę wybrać (bo wszystkich nie dam rady – czas goni). Szybka analiza – dróżki czerwone obskoczyłem ostatnio małe prawdopodobieństwo, dróżki borowikowe ostatnio zaniechane wydawały mi się bardziej prawdopodobne. Mam głęboko mrożoną gąskę niekształtną ciśnienie trochę spadło ale napięcie rośnie. Ciekawych obiektów do foto cały czas brak, szukam ich w panice. Jest coś drobniutkiego białego na konarach, klękam, robię zdjęcia, wstaję robię 2 kroki i … oczom nie wierzę. W jakże dobrze mi znanej koleince siedzi młodziutki mrożony grudniowy borowik szlachetny.

fot: Robert Kazański 01-12-2019

I znów na kolana, robię zdjęcia i szukam rodzeństwa – niestety bezskutecznie. Ponieważ grzybów mrożonych mam pod dostatkiem, zostawiłem go aby myszki dokończyły to, co zaczęły.

A tak wyglądała mrożona gąska niekształtna:

fot: Robert Kazański 01-12-2019

Tak też zakończyła się dzisiejsza leśna przygoda, a czy będzie mi dane jeszcze poszurać, czy pochrupać za grzybami zobaczymy – synoptycy straszą śniegiem (nie wspominając już o amerykańskich naukowcach)

Grzyby – pierwszy borowik sosnowy na koniec sezonu 29-11-2019

Coś mnie nosiło cały dzień 29-11-2019, coś mi nie dawało spokoju i po 13:00 nie wytrzymałem i pojechałem na sąsiednie polodowcowe nadbużańskie górki sosnowe. Po pierwszej bezowocnej półgodzinie w strugach padającego deszczu (który de facto popadał całe 5 minut) w pływających okularach zamajaczył mi obraz przypominający grzyba, z którym w tym roku nie miałem jeszcze przyjemności.

fot: Robert Kazański 29-11-2019

Z niedowierzaniem nadaremnie przecierałem mokre okulary, które i tak po chwili znów pływały, a tętno osiągało już maximum. Przeczekałem deszcz robiąc kolejne kółeczka a jak już przestało padać dokładnie wyczyściłem szkiełka okularów i aparatu i przystąpiłem do uroczystej sesji zdjęciowej pierwszego w tym sezonie BOROWIKA SOSNOWEGO. Taki paradoks 29 listopad pierwszy borowik 😉 .

fot: Robert Kazański 29-11-2019

Do pierwszego borowika dołączyła również pierwsza gąska zielonka

fot: Robert Kazański 29-11-2019

oraz wybrane spośród setek umarlaków 3 ala’młode podgrzybki brunatne i 1 zajączek.

fot: Robert Kazański 29-11-2019

Natomiast maślaków sitarzy były tysiące, aczkolwiek wszystkie były już wstępnie podsuszone i oprócz dziurek w rurkach miały takie same dziurki w środku.

fot: Robert Kazański 29-11-2019

Na uwagę zasługuje również sarniaki dachówkowaty, których jest pod dostatkiem, a na szczególną uwagę zasługują spotkane sarniaki mutanty w rozmiarze XXL:

fot: Robert Kazański 29-11-2019

A teraz szczere wyznanie – pierwszy majowy usiatek (borowi usiatkowany) to pikuś w porównaniu z tym dzisiejszym pierwszym borowikiem sosnowym. Emocje o wiele większe i głębsze.

Zauroczyła mnie dzisiaj również inna rosnąca w jałowym sosnowym lesie rodzina grzybów a mianowicie porosty. A szczególnie chrobotek strzępiasty, którego urocze stanowisko znalazłem pośród dziesiątek innych porostów, ale właśnie on najbardziej przykuwał uwagę i prosił o fajną fotkę:

fot: Robert Kazański 29-11-2019

Grzyby – już chyba 5 ostatnie grzybobranie 27-11-2019

Mrozki odpuściły, na termometrze całe 2 stopnie na plusie, chwila wolnego czasu no i poonioosło mnie na leśne dróżki. 27-11-2019 pierwszy na spotkanie wyszedł cudowny krasnalek maślaczek.

fot: Robert Kazański 27-11-2019

Następnie na dróżce stanął zjedzony do ostatniej rurki a mimo wszystko majestatyczny koźlarz czerwony.

fot: Robert Kazański 27-11-2019

Wracałem przez górkę sosnową a tam na dróżce z kolei stanęły 3 podgrzybki brunatne z czego jeden żurnalowy 😉

fot: Robert Kazański 27-11-2019

Na koniec spotkałem jeszcze zajączka ale ten z kolei położył uszy po sobie tak jakby ze wstydu ale tak naprawdę to on nie miał się czego wstydzić.

fot: Robert Kazański 27-11-2019

Natomiast urodą urzekł mnie dla odmiany dzisiaj pasożytniczy grzybek niejadalny – wrośniak różnobarwny zwany potocznie indyczym ogonem:

fot: Robert Kazański 27-11-2019

A czy to było na pewno już chyba 5 ostatnie grzybobranie to czas pokaże. Okazuje się, że to własnie sami miłośnicy grzybów decydują o złożeniu broni i zakończeniu sezonu, a nie biedne niewinne grzyby.

Grzyby – ostatni czerwony mohikanin 24-11-2019

Kontynuacja piątkowej historyjki: Piątkowe koźlarze czerwone już wygrzewające się na sztucznym słoneczku (300 W) poprosiły mnie, abym jeszcze raz dokładnie przejrzał leśne knieje, ponieważ wydawało im się, że gdzieś w oddali w leśnych ostępach słyszeli jakieś kwilenie niemowlęcia i aby na pewno wszyscy z rodu czerwonych kapeluszy nie skończyli samotnie w ciemnym zimnym lesie. Tak wiec 24-11-2019 postawiłem sobie za punkt honoru odnaleźć tego ostatniego, zwłaszcza, że faktycznie już drugą noc temperatura spadła do -5 stopni przy -2 w dzień. Pomyślałem, nie ma co kombinować trzeba działać, ubrałem ciepłą kurtkę, kaptur na głowę (wiatr trochę zelżał ale cały czas daje popalić) i wyruszyłem w ostatnią misje ratunkową. Biegałem jak oszalały po lesie, co chwilę przystając i nasłuchując wspomnianego dziecięcego kwilenia. Po 2 godzinnych bezskutecznych poszukiwaniach nie odpuszczałem, zostało mi ostatnie ze znanych miejsc, co prawda musiałem się trochę do niego cofnąć ale jak już miałby się gdzieś schować to właśnie tam, gdzie w tym roku nie raz dochodziło do naszych gromadnych spotkań. I właśnie tam, gdzie 15 października doszło do najliczniejszego spotkania (pamiętacie całe stado pięknych młodych z pomarańczowymi główkami pod malutkim świerkiem?) odnalazłem zgubę. Pod przewróconą skorodowaną brzozą, w mysiej norce skrył się przed mrozem i wietrzyskiem ostatni czerwony mohikanin.

fot: Robert Kazański 24-11-2019

Co prawda głowę miał już oblodzoną, ale cała reszta skryta była głęboko w mysiej norce co pozwoliło mu przetrwać skrajne jak na grzyby warunki.

fot: Robert Kazański 24-11-2019

Akcja wydobywania trwała chyba ze 2 minuty, nie łatwo było wydobyć poskręcanej długiej nóżki z równie krętej mysiej norki.

fot: Robert Kazański 24-11-2019

Tak więc teraz już mogę spać spokojnie z myślą, że wszyscy moi czerwoni przyjaciele są już bezpieczni. Ale jak tylko pogoda pozwoli będę próbował cały czas dalej, może już nie w misji ratunkowej grzybów ale na pewno z misją ratunkową innych mieszkańców lasu – tych biegających (co roku zdejmuję jakieś śmiercionośne wnyki).