Zniesmaczony po słabym 10-listopadowym grzybobraniu (zapowiadającym koniec sezonu) i całkowicie dobity wczorajszą fatalną pogodą (uciekła mi kolejna szansa na zaobserwowanie i uwiecznienie tranzytu Merkurego) zamiast siedzieć i użalać się nad niepowodzeniami postanowiłem działać i odmienić koleje losu. Szybko przeanalizowałem sytuację: miałem słabo 10-go a spotkany inny miłośnik grzybozbieractwa miał całkiem fajnie, no i zapaliła mi się kontrolka. Młodego przyrostu nie ma, ja swoje stałe miejscówki już wyzbierałem to znaczy, że trzeba ruszyć na dziewicze tereny. Szybko przeanalizowałem miejscówki gdzie w poprzednich sezonach zbierałem ukochane, zmapowałem do bufora pamięci i w drogę. No i strzał w dziesiątkę, koźlarze czerwone rosną i rosną, wszelkie smuteczki i żale poszły w zapomnienie a ja zatracałem się pośród czarodziejskich czerwonodajnych leśnych ostępów.
![](https://wordpress1947634.home.pl/autoinstalator/wordpressplus/wp-content/uploads/2019/12/IMG_1250_-1024x926.jpg)
W sumie znalazłem 22 dorosłe aczkolwiek cudowne koźlarze czerwone:
![](https://wordpress1947634.home.pl/autoinstalator/wordpressplus/wp-content/uploads/2019/12/IMG_1315_-1024x874.jpg)
A i borowik szlachetny również pokazał, że to jeszcze nie koniec, że to jeszcze nie ten czas. W sumie trafiłem 8 borowików, z czego jeden pod młodym bukiem zawstydziłby urodą niejednego ze szczytu sezonu:
![](https://wordpress1947634.home.pl/autoinstalator/wordpressplus/wp-content/uploads/2019/12/IMG_1291_-1024x978.jpg)
Maślaczki ponownie sypnęły młodzieżą, co prawda nie dużo ale wystarczyło aby nacieszyć duszę i zrobić fajną fotkę:
![](https://wordpress1947634.home.pl/autoinstalator/wordpressplus/wp-content/uploads/2019/12/IMG_1318_-1024x903.jpg)
Tak więc wysyp z końca października był bardzo rozległy i objął swym zasięgiem 100% miejsc – i to tych miejsc, które w tym sezonie jeszcze nie rodziły lub rodziły sporadycznie. Po dzisiejszych mocnych emocjach (a uwierzcie mi, że takowe doświadczyłem), już z podniesioną głową mogę pogodzić się z kończącym się czerwonym sezonem. Ale podejrzewam, że jeszcze będę próbował 😉