A miało być tak pięknie, miałem przebierać w pięknych czeszkach, zachwycać się i robić sesje zdjęciowe… , a wyszło jak zawsze. Zbliżając się do miejscówki zauważyłem z daleka nienaturalnie uformowaną ściółkę tzn. wywróconą do góry nogami. Rozczarowanie, stan populacji 0 szt., zniknęła nawet ta jedna jedyna ślicznotka z piątku najprawdopodobniej w kłach dzikiej bestii. Szkoda bo taka młoda ale z drugiej strony paradoksalnie cieszę się, że jeszcze są dzikie bestie.
Wracając trafiłem na osłodę mrożone czarki austriackie, w tym te z dziwnym pomarańczowym pigmentem:
A pozachwycałem się słonecznym krajobrazem skutego lodem bobrowiska:
Czas przedwiośnia miałem przyjemność spędzić na Pomorzu gdańskim, więc oczywiście nie mogłem odmówić sobie przyjemności penetracji lokalnych lasów. Nawet nie przypuszczałem, że spotka mnie tam tak ogromne szczęście i niesamowity zaszczyt tzn. spotkanie twarzą w twarz z mitycznym zaginionym Wawrzynkiem wilczełyko.
geografia pomorskich lasów
No dobrze ale zacznijmy od początku. Lasy, które zostały zdeptane wzdłuż i wszerz przez moje traperskie buty zlokalizowane są wzdłuż 6 malowniczych jezior:
Jeziora te są zasilane systemem jeszcze bardziej malowniczych strumyków i potoków nierzadko tworzących głębokie wąwozy:
dendrologia pomorskich lasów
Bezpośrednio przy ciekach i zbiornikach wodnych królują buki, przepotężne i prastare buki:
A pod prastarymi bukami gęstymi dywanami zalega bukiew w oczekiwaniu na skonsumowanie i jednocześnie zaoranie czyt. zasadzenie przez dziki:
Na terenach wyżej położonych buki ustępują miejsca sosnom, jednakże często razem współdzielą w zgodzie i harmonii przestrzeń życiową:
Natomiast na równie prastarych sosnach odnalazłem ślady PRL-u w postaci ran po żywicowaniu żeberkowym, które powszechnie stosowano w minionej epoce:
Oprócz prastarych drzew oczarowało mnie równie mocno, to co rosło pomiędzy nimi na poziomie runa leśnego a co moich rodzinnych mazowiecko-podlaskich stronach znałem tylko z przydomowych ogrodów.
florystyka pomorskich lasów
Przylaszczka pospolita rośnie tam naturalnie i nieskrępowanie czarując bukowe lasy swym nadprzeciętnym pięknem:
Jednakże najliczniej i często tworząc spore skupiska rośnie i kwitnie Śnieżyczka przebiśnieg:
Złoć żółta również dawała radę, jednakże już nie tak licznie:
Miodunka ćma co prawda jest mi znana z rodzimych lasów, lecz tutaj idealnie uzupełnia florystycznie pomorskie buki:
No i nadeszła ta chwila, w której stanąłem osłupiały, serce mocniej zabiło, kopara opadła a pot wystąpił na czoło. Pierwszy raz w swym nędznym życiu stanęła mi przed oczami mityczna perełka – Wawrzynek wilczełyko.
mykologia pomorskich lasów
Pomorskie lasy bukowe przygotowały dla mnie jeszcze jedną niespodziankę. Pierwsza w sezonie piestrzenica kasztanowata:
Nie mogło się również obyć bez innego efektownego grzybka. Czarki austriackie są mi bardzo dobrze znane i są nieodzownym wiosennym elementem rodzimych lasów, lecz nigdy w takiej kompozycji jak tutaj. Wyobraźcie to sobie sami: bielutka jak śnieg śnieżyczka przebiśnieg a bezpośrednio pod nią krwistoczerwone czarki austriackie. Jakieś skojarzenia? 😉
Namiastka wszystkiego powyższego uwieczniona na filmie:
Szybki nieplanowany półgodzinny wypad do lasu, a tam zaczarowany świat czarek. Temperatura już czwarty dzień oscyluje na granicy + 10 stopni, co spowodowało, że czarki rosną już teoretycznie we wszystkich partiach liściastych. Znalazłem jakieś siedem nowych stanowisk, a wśród nich jedno magiczne, zaczarowane.
A mianowicie rodzinka kilkunastu sztuk a czarki austriackie tak jakby w 3 odsłonach, tak jakby 3 odrębne gatunki. A może jakieś endemiczne? 😉
Jedne klasyczne czerwone:
Drugie pomarańczowe (ala dzieżka):
A trzecie długonogie i na maxa zakręcone do środka:
Pomimo, że jak dla mnie czarki na wiosnę to chleb powszedni, ale to stanowisko mnie oczarowało. Grabina, kilka starych dębów, jakieś pojedyncze sosny a na ściółce prawdziwe czarkowe endemiczne perełki.
Po wczorajszych młodziutkich przypadkowych czarkach w lesie, dzisiaj postanowiłem odwiedzić flagowe czarkowisko i uszakowisko. Jest to niewielki lasek akacjowo-świerkowy z dużą ilością czarnego bzu, przy trasie a więc niestety również i śmietnisko 🙁 . Corocznie odwiedzałem go w marcu aby upajać się tysiącami czarek i setkami uszaków. Jednakże postanowiłem złamać regułę i zajrzeć już w lutym.
Tak więc dzisiaj trafiłem na wysyp uszaka bzowego i czarek. Co prawda uszaków nie setki a dziesiątki, czarek nie tysiące a setki, natomiast adrenalina ta sama co zawsze 😉
Plejada zimowych grzybów na jednym drzewie – takie atrakcje zafundował mi niż / Orkan Sabina. Właśnie tak, być może było to mało roztropne, jednakże postanowiłem zmierzyć się z Sabiną. Na początku wyprawy próbowała mnie wystraszyć na zmianą siekąc deszczem po twarzy lub też z przeraźliwym wyciem kołysząc drzewami. Ale jak zobaczyła, że nie robię nic złego, na przestrzeni 3 godzin diametralnie się zmieniła 😉 chwilami nawet pokazując słoneczko. I w takie właśnie zmienne warunki oddawałem się leśnej rozkoszy podziwiając zimowo-wiosenne grzybki.
Jako pierwsza w młodej brzezinie trafiła się niezawodna o tej porze roku żagiew zimowa:
Następnie na starej zbutwiałej karpie odnalazłem młode stanowiska grzybówki dzwoneczkowatej:
W starym akacjowym zagajniku (czyli moim czarkowym pewniaku) pojawiły się dwa nowe stanowiska młodziutkich czarek austriackich / szkarłatnych.
Cudowne zwłaszcza, że w moim ulubionym grzybowym kolorze.
Aż w końcu trafiłem nad bobrowe rozlewiska i bobrowe zręby. Na jednym z powalonych drzew natrafiłem na grzybowe eldorado. Na jednym drzewie znalazło sobie dogodne warunki do życia kilkanaście gatunków grzybów.
Oprócz wszędobylskiej rozszczepki pospolitej równie liczna była kisielnica kędzierzawa:
oraz galaretnica mięsista, której owocniki odnalazłem w każdym stadium wzrostu od dojrzałych po mikroskopijne maleństwa:
Znajdowała się tam również tajemnicza galaretka (opisywany uprzednio Pwdre ser) w towarzystwie błyskoporka:
Jednakże najwięcej frajdy sprawiła mi płomiennica zimowa, której młodziutkie mikroskopijne osobniki śmiało walczyły o swój kawałek drzewa:
Natomiast kilka kroków dalej za magicznym drzewem na pieńku odnalazłem dojrzałą już rodzinkę płomiennicy, która urodą śmiało konkurowała z uprzednimi maluszkami.
Oprócz zimowego królestwa grzybów Sabina pokazała mi jeszcze w namacalny sposób wojnę pór roku i zmienność natury. Otóż Sabina w ciągu kilku godzin zamieniła trzydniowe mrozy w ciepłą aczkolwiek wietrzną wiosnę.
Wojna Zimy
z Wiosną
Magiczne drzewo i boska płomiennica uwiecznione również na filmie: