Od kilku miesięcy zastanawiałem się co takiego niesamowitego wydarzy się w magiczną datę 02022020 inaczej 20200202 (swoisty dwucyfrowy palindrom daty). A że wypadło na niedzielę to tradycyjnie wybrałem się na leśną wędrówkę.
No i teraz już wiem. W magiczną datę w środku zimy zawitała wiosna. W magiczną datę w magicznym lesie znalazłem pierwszy raz magicznego kubka prążkowanego.
Ale zacznijmy od początku. Od pierwszych kroków towarzyszył mi taniec i niosący się echem pod niebiosa klangor żurawi, do którego w rytm tańczyły napotkane stada sarenek.
Roślinki zadziwione tymi zjawiskami nieśmiało wypuściły pączki a niektóre nawet rozwinęły listki.
Jako pierwsze grzybki trafiłem uszakowate. Co prawda już wcześniej znałem to stanowisko, ale od miesiąca z zasuszonymi maluchami nic się nie działo. Podsuszone dotychczas uszakowate w bardzo sprzyjających warunkach ruszyły do przodu, a kształtem coraz bardziej upodabniają się do swej nazwy 😉 . Te małe uszakowate wyrosły na dojrzałe Kisielnice trzoneczkowe.
Kolejnym znaleziskiem była młodziutka czarka szkarłatna lub austriacka (odwieczna zagadka).
I dotarliśmy do meritum. Oczom moim ukazał się magiczny pieniek. Na nim z jednej strony rosły sobie kisielnice kędzierzawe.
Z drugiej strony pieńka wyrastał skórnik szorstki.
A u podnóża pniaka dogodne warunki znalazł sobie kubek prążkowany:
Ponieważ było to moje pierwsze spotkanie z tym grzybkiem zachwytom nie było końca:
Jak już ochłonąłem i doszedłem do siebie zauważyłem, że metr obok rośnie kilkanaście żagwi zimowych:
Tak więc magiczny kubek prążkowany, na magicznym pieńku, w magicznym lutowo-wiosennym lesie, w magiczną datę 02022020.